Tag: Nikt nie jest lepszy

Nikt nie jest lepszy!

Nikt nie jest lepszy!

Przez adlucem in Bez kategorii kiedy 6 października 2023

Modlitwa:

Sprawiedliwość, którą Bóg nam daje nie jest równością.  Różnimy się między sobą i to jest obiektywna przesłanka. Mamy bowiem różne wychowanie, różne doświadczenia, różne oczekiwania, lubimy różne smaki lodów. Mamy też inne charaktery, temperamenty i tego nie da się wyrównać. Choleryk zawsze będzie cholerykiem. 

Jednocześnie jesteśmy stworzeni na obraz Boga. Wszyscy. Nie ma tak, że jedna osoba jest bardziej stworzona na obraz Boży a druga mniej. Wszyscy na równi jesteśmy stworzeni na obraz Boga. A nawiasem mówiąc, skoro jednocześnie tak się różnimy, to jaki Bóg w swej jedności musi być różnorodny? W końcu nie bez powodu tworzy Trójcę 🙂

Nie jest więc tak, że jesteśmy tacy sami. Nie ma dwóch takich samych osób i każdy idzie swoją drogą, ale jednocześnie tworzymy w danej wspólnocie (małżeństwie, rodzinie czy w Kościele) jedność z różnorodności. Ta różnorodność jest więc potrzebna, bo gdyby świat był jedno czy dwukolorowy, byłby po prostu smutny i nudny. A tak jest piękny. Różnorodność nie jest przeszkodą w zjednoczeniu. Ale coś też musi łączyć tę różnorodność aby powstała jedność.

Pomimo naszych różnic każdy z nas jest tak samo oczekiwany przez Boga, tak samo powołany do zbawienia. Jesteśmy wiec jak biegacze, którzy mają dobiec do tej samej mety, ale startują z różnych miejsc. Dla jednych Bóg przewidział krótszą trasę dla innych dłuższą. Wg swojej sprawiedliwości. My na Boga nakładamy naszą sprawiedliwość, co powoduje dużo nieporozumień. A u Boga wszystko wygląda inaczej. My np. chcemy wyliczać, co zrobiliśmy, a On chce wiedzieć, kim się staliśmy.

Skoro jesteśmy różni, to jednocześnie nie oznacza, że ktoś jest lepszy czy gorszy. Po prostu jesteśmy różni. Bóg nie stwarza więc lepszych i gorszych, tylko różnych. Blondyn przecież nie jest lepszy od bruneta, flegmatyk nie jest lepszy od osoby porywczej.

Ale mamy też świadomą czy podświadomą skłonność do porównywania się do innych ludzi. Bo skoro różnimy się między sobą to różnie się też postrzegamy, oceniamy, skutkiem czego się porównujemy. Nie jest więc tak, że nie możemy się porównywać i czuć lepszymi czy gorszymi. Możemy. Tylko pytanie, czy mamy do tego prawo.

Kalkulacja nad tym, co otrzymali inni, może prowadzić do zawiści. Tak było np. w przypadku brata syna marnotrawnego czy Kaina. Większość konfliktów, kłótni, rozbicie się jedności wspólnot, wynika z z konkretnej przyczyny: człowiek lub wspólnota zaczynają uważać się za lepszych od innych. Biali uważali się za lepszych od czarnych, Żydzi od Samarytan, katolicy od protestantów czy pogan, naziści od nierasowej społeczności, Rosjanie od Ukraińców. Tworzą się wtedy podziały, kończą się przyjaźnie czy małżeństwa.

Jeśli więc między nami jest tyle różnic i naturalnie się porównujemy do siebie, to dlaczego tematem tego artykułu jest twierdzenie: nikt nie jest lepszy? I jak to twierdzenie uzasadnić? Przecież bez wątpienia mogę stwierdzić, że Lewandowski gra lepiej ode mnie w piłkę 🙂

Odpowiedzi warto poszukać w Piśmie Świętym. Zawarta jest tam bowiem przypowieść o faryzeuszu i celniku (Łk, 18, 9-14):

Opowiedział też niektórym, co dufni byli w siebie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: «Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: „Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie: zdziercy, niesprawiedliwi, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam”. A celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi, mówiąc: „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!” Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony».

O czym jest ta przypowieść? Dwaj mężczyźni wchodzą do świątyni, by się modlić - faryzeusz i celnik. Pierwszy z nich wyróżnia się wiedzą religijną, pobożnością i rygorystycznym wypełnianiem tego, co nakazywało Prawo oraz szacunkiem Żydów. Należy podkreślić, że nakazów w tym prawie było bardzo wiele. A ten faryzeusz był nawet bardziej wierny Torze niż wymagałyby tego jej przepisy, gdyż nie ze wszystkiego była przepisana dziesięcina, nigdzie też nie ma mowy w Torze o poszczeniu dwa razy w tygodniu (poza niewielkimi wyjątkami). Był więc on nadgorliwy w wypełnianiu obowiązków religijnych i widzi siebie jako kogoś, kto jest lepszy od innych oraz jest sprawiedliwy w oczach Boga. Jednocześnie nie dostrzega swoich wad czy grzechów. Religia to dla niego nie relacja, ale sposób na to, aby się dowartościować i pokazać swoje dobre strony i osiągnięcia. Nie ma tam miejsca na jego słabości i błędy.

Drugi natomiast, jako Żyd, miał również prawo przyjść do świątyni, ale zachowuje się wprost odwrotnie. Jest celnikiem, a to zawód który był bardzo pogardzany przez innych Żydów za kolaborację z okupantem. Nie usprawiedliwia on jednak swoich grzechów, odczuwa ich ciężar, nie osądza nikogo, oprócz siebie. Staje w pokorze przed Bogiem, bo jak mówi Pismo: nie śmie nawet oczu wznieść ku niebu. Nie szuka gorszych od siebie, choć jak dobrze poszukamy, to zawsze znajdziemy lepszych i gorszych. Dezyderata (swego rodzaju manifest hipisowski) mówi: Porównując się z innymi możesz stać się próżny i zgorzkniały, bowiem zawsze znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

I nie grzeszne życie celnika jest w tej przypowieści dla nas wzorem, ale jego postawa wobec grzechu. Dokonuje on bowiem  jego odkrycia i pokornego uznania przed Bogiem, że potrzebuje Jego miłosierdzia.

Wracając do osoby faryzeusza, czuje się on sprawiedliwy w oczach Boga. Czy miał do tego prawo? W oczach drugiego Żyda tamtych czasów jak najbardziej. Przecież czynił dobro, oddawał część swego zarobku biednym, pościł, ma wiedzę religijną, modlił się. To czego mu zabrakło?

Pokora

Aby móc prawdziwie odczuwać, że nikt nie jest lepszy potrzebna jest pokora. Ale co to jest właściwie pokora? Niektórzy mówią, że prawdziwie pokorny jest dopiero nieboszczyk 🙂

Pokora to inaczej stanięcie w prawdzie o sobie samym.

Francuski naukowiec Blaise Pascal napisał kiedyś, że: poznanie prawdy o sobie rodzi rozpacz, poznanie prawdy o Bogu bez poznania siebie - pychę, natomiast poznanie prawdy o sobie i Bogu przynosi nadzieję na miłosierdzie. I w tym zdaniu zawiera się właściwie cała prawda o tym świecie. Nie ma nas motywować porównywanie się, ale prawda o sobie w relacji do Boga, którą ciągle odkrywamy.

Prawda o sobie to stwierdzenie, że wszystko co mamy jest darem, również nasza wolność. Bo cóż mamy, czego byśmy nie otrzymali? Jeśli wszystko co mamy zawdzięczamy Bogu, to dziękujmy Mu za wszystko. To uczciwa zapłata. Nasze życie powinno być jednym hymnem uwielbienia.

Różne są te nasze dary. Możemy czuć, że ktoś ma ich więcej, że więcej potrafi, jest bardziej ceniony. Albo odwrotnie, otrzymujemy tak dużo darów, że czujemy, iż mamy ich więcej niż inni. Nasza poraniona natura powoduje, że łatwo wtedy wpaść w zazdrość, pychę, egoizm. Łatwo przesłonić Boga swoim ja. Łatwo powiedzieć, że jestem lepszy niż inni, bo coś otrzymałem, coś potrafię. Ale nie jesteś lepszy, bo to co masz jest darem. Nie jesteś też gorszy, bo to co inni mają również jest darem. A dar to środek do celu, a nie do budowania naszego ja. Tym celem jest m.in. radość w Chrystusie. Zadowolenie z siebie nie jest niczym złym i nie przeciwko temu Jezus występuje. Problem zaczyna się wówczas, gdy porównujemy się z innymi.

Człowiek pokorny nie udaje też, że nie ma czegoś, co ma. Inaczej jest to fałszywa pokora. Fałszywy obraz samego siebie rodzi konieczność ciągłego porównywania się. A brak świadomości, że to co mamy jest darem powoduje chęć czucia się wyjątkowym, chęć specjalnego traktowania ze strony innych i poklasku. Bardzo łatwo jest zweryfikować, czy np. nasza pobożność, dobroczynność jest zdrowa. Jeśli za to co robimy nie otrzymujemy pochwał, to taką aktywność szybko porzucimy.

Jeżeli więc rodzi się w Tobie poczucie, że dobro pochodzi od ciebie, twoje cnoty czy charyzmaty są wynikiem twojej pobożności i duchowości, i masz poczucie wobec innych, którzy w twoich oczach są gorsi od ciebie, że nie zasługują na to co mają, to czas powiedzieć sobie stop, zrobić 2 kroki w tył by wyjść ze swojej nędzy duchowej. Bo wszystko co mamy otrzymaliśmy od Boga i otrzymaliśmy tyle ile potrzebujemy do zbawienia i do szczęścia.

List do Filipian, 2,3 mówi nam:

Nie działajcie z myślą o uznaniu i pochwałach, lecz z pokorą uważajcie jedni drugich za lepszych od siebie.

Ten werset uczy nas pokornej postawy wobec innych. Nie powinniśmy myśleć o sobie jako o lepszych od innych, ale raczej powinniśmy uważać innych za ważniejszych od siebie.

Bóg bardziej od tego abym się przechwalał co mi wychodzi, chce, aby się zwracać do Niego, kiedy nam nie wychodzi. A do tego, aby Go poprosić o pomoc a potem ją przyjąć również potrzeba pokory, stanięcia w prawdzie i świadomości, że wszystko zawdzięczamy Bogu i jedynie od Niego powinniśmy oczekiwać wszystkiego.

Tak jak św. Piotr, który trzykrotnie zaparł się Jezusa, ale miał odwagę, by pójść do Niego i Go przeprosić. Zapłakał nad swoim czynem i żałował tego co uczynił. I można zapytać po tym co zrobił Piotr, jaką on miał autoryzację do dalszego głoszenia i nauczania? Ano miał, bo Ewangelia w ustach grzesznika pozostaje Słowem Bożym, tak jak obraz oprawiony w deski po skrzynce na jabłka pozostaje arcydziełem.

Judasz również zdradził Jezusa i żałował tego, bo oddał pieniądze, które otrzymał, ale nie poprosił Jezusa o przebaczenie tylko wpadł w kolejny grzech – samobójstwo. Czego zabrakło Judaszowi? Tego, aby pozwolił się Bogu podnieść z własnej słabości, by poczuł się podniesionym, przytulonym do Jego serca i dał się otoczyć bliskością Pana. Judasz po ludzku tego nie uniósł.

Boża sprawiedliwość

Przypowieść o celniku i faryzeuszu kończy się zdaniem: Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony.

Jest ono ważne, bo zawarte jest również w innych fragmentach Pisma. Potwierdza ono, że wszyscy są równi w oczach Boga. Każdy może zostać usprawiedliwiony. To Bóg jest więc od sądzenia kto jest bardziej lub mniej grzeszny, bo nasz osąd jest kaleki. Dlaczego?

Pan jest moim sędzią. Przeto nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan, który rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i ujawni zamiary serc. (1 list Kor 4, 4-5)

Boża sprawiedliwość jest przeniknięta przez miłość, bo sam Bóg jest miłością. Sprawiedliwość w ludzkim wymiarze może być bezduszna i oparta tylko na literze prawa. Sprawiedliwość Boga jest inna.

Wyznawcą takiej bezdusznej sprawiedliwości bez miłosierdzia jest szatan, który np. przed Bogiem oskarżał arcykapłana Jozuego. Bóg jednak nie jest zniechęcony człowiekiem. Wyciąga do niego rękę, nawet jeśli ten człowiek jest po szyję w mule.

W relacjach między ludźmi często brakuje miłości bezwarunkowej i wydaje się nam, że możemy być kochani tylko za coś. W głowie nam się nie mieści, że Pan Bóg kocha człowieka nie za coś, ale tylko dlatego, że istnieje. Z Twoimi wadami i zaletami. Dlatego mamy też problem z przyjęciem Bożej miłości bezwarunkowej. A przecież jaki interes miał Bóg w tym, żeby umierać za nasze grzechy? Zrobił to z czystej miłości.

My cenimy człowieka proporcjonalnie do tego, co nam daje. Bóg ceni człowieka z powodu jego istnienia. Dla nas istnienie drugiego człowieka ma wartość, gdy z tego istnienia coś dla nas wynika. Dla Boga istnienie każdego z nas jest samo w sobie wartością bezcenną.

Nasze horyzonty są więc bardzo zawężone. Nie potrafimy patrzeć ani na swoje, ani tym bardziej na cudze życie z takiej perspektywy, z jakiej patrzy Bóg i z jakiej my popatrzymy będąc już w Niebie.

Dlatego w tym życiu, które jest naznaczone wyrokiem śmierci, głównie chodzi o to, aby odpowiedzieć miłością na Bożą miłość, bo nasze życie jest wypaczone przez grzech. Walczymy więc o nasze zbawienie a nie o to, kto jest z nas lepszy.

W tej walce, walce duchowej dobra ze złem jaką toczy człowiek, naszą rolą nie jest bycie sędzią i ocena, kto w czasie swojej walki zachował się odpowiednio, kto wyszedł a kto nie z niej zwycięsko. Nigdy bowiem do końca nie jesteśmy w stanie kogoś poznać a szczególnie jego intencji. Tylko Bóg, który widzi w ukryciu, potrafi dokonać tej oceny.

I ks. Samuela, (1 Sm 16,7):

Pan jednak rzekł do Samuela: «Nie zwracaj uwagi na jego urodę, ani na wysoki wzrost, gdyż go nie wybrałem. Ja bowiem nie oceniam tak jak ludzie. Ludzie poprzestają na wyglądzie, a Pan patrzy na serce.»

Jeśli ktoś w naszych oczach nam się nie podoba, kogoś nie lubimy, jest tym najgorszym, skutkiem czego potraktujemy tego kogoś jako chwast, to już w tym momencie sami stajemy się chwastem. Naszą rolą nie jest więc wyrywanie chwastów, ale nie wpuszczanie ich we własne życie, ocena własnej konfliktowości życia i podejmowania odpowiednich wyborów, tak aby przyszykować glebę własnego serca do zasiania dobrego ziarna.

Przypowieść o winnicy

O naturze Bożej sprawiedliwości mówi nam też dużo przypowieść o winnicy:

Idźcie i wy do winnicy! A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych! Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze. Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzyśmy znosili ciężar dnia i spiekoty. Na to odrzekł jednemu z nich: Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czy nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje i odejdź! Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry? Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi.

Jest to kolejna przypowieść, która wskazuje na skutki choroby porównywania się. Z powodu tej choroby nie umiemy cieszyć się z tego, co mamy, z tego, co już dał nam Bóg.

Ta choroba zamyka nam oczy na dobro, które jest w nas. W tej przypowieści Bóg przypomina nam, że jest dobry, i że umówił się z Tobą, że zawsze będzie dla Ciebie dobry. I tę umowę podpisał własną krwią. Lekarstwem na tę chorobę jest wdzięczność, za każdy najdrobniejszy okruch dobra w twoim życiu. Zdrowe podejście to dawanie z jednoczesnym brakiem pytania: co z tego mam, bo nie rodzi w nas poczucia krzywdy. Porównywanie się z innymi zawsze może wciągnąć Ciebie albo w zbyt wysokie poczucie własnej wartości lub w zbyt niskie.

To nic, że ktoś modli się mniej, niż ja. To nic, że może nie zawsze jest w kościele. Nie widzę i nie znam jego serca, tylko Bóg widzi całość. Nic nie znaczy także to, że ktoś modli się więcej, angażuje we wszystko, co się da. Być może próbuje przykryć bałagan w swoim życiu? Dlatego porównywanie się jest tak zgubne.

Naród wybrany

Żydzi w czasach Jezusa uważali się za lepszych od innych narodów, gdyż czuli się narodem wybranym. Judaizm był więc religią hermetyczną, niechętnie otwierał się na cudzoziemców. Podobnie wyglądał raczkujący Kościół po zmartwychwstaniu Jezusa, który wciąż stosował się do wielu reguł Judaizmu. A tymczasem Szymon Piotr odwiedził setnika Korneliusza, Rzymianina, do czego powołał go Bóg i tak mu powiedział:

Wiecie, że zabronione jest Żydowi przestawać z cudzoziemcem lub przychodzić do niego. Lecz Bóg mi pokazał, że nie wolno żadnego człowieka uważać za skażonego lub nieczystego. [...] Przekonuję się, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby. 

Bóg jest prawdziwie ojcem wszystkich ludzi, bez względu na rasę, kulturę, a nawet religię. Dlatego apostołowie wyruszyli do krajów pogańskich aby nauczać o Bogu-Ojcu.

Ustanowiłem Cię światłością dla pogan, abyś był zbawieniem aż po krańce ziemi. (Dz 13,46)

Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie. (Ga 3, 28)

Żydowskie prawa nie miały więc tworzyć ram funkcjonowania nowych chrześcijańskich społeczności. Niesamowicie ważny staje się tu rytuał obrzezania, a dokładniej utrata przez niego znaczenia dla wspólnoty. Od teraz przystąpienie do Kościoła odbywa się poprzez chrzest, który – w przeciwieństwie do obrzezania – dostępny jest również dla kobiet. Żeby zostać Żydem trzeba się było nim urodzić. Chrześcijaństwo likwiduję tę kategorię, otwierając się na nowe przymierze i tym samym sprawiając, że różnice etniczne, kulturowe, a także płeć nie determinują już dłużej relacji człowieka z Bogiem.

Obłuda

Jezus dostrzega w człowieku różne obłudy. Np. taką, że chętnie chcemy usuwać drzazgi z oczu innych jednocześnie nie dostrzegając belki we własnym. Dlatego nawrócenie zawsze zaczynamy od siebie.

Św. Paweł pisze: Pilnuj siebie samego i nauki, trwaj w tym, bo to czyniąc, i samego siebie zbawisz, i tych, którzy cię słuchają. (I List do Tymoteusza 4,16)

Gdy więc stajesz z modlitwą przed Bogiem, nie ma znaczenie to, jak nas widzą inni. Bóg patrzy wprost w nasze serce. I nie ważne jak bardzo poobijaliśmy się w tym życiu, jak bardzo do tej pory odeszliśmy od Boga, jak bardzo nasze serce oddaliło się od Niego, ważne jest to, czy dziś, teraz jesteś w stanie uznać Boga za swojego Stwórcę i przyjaciela.

Jeśli wahasz się podać Bogu dłoń, podaj Mu chociaż swój palec. Bogu wystarczy mała przestrzeń do zasiania swego ziarna. A jeśli Go już poznasz, dotknie cię Jego miłość, to nie ma już takiej siły, która by oderwała cię od patrzenia w Jego kierunku. Nasz główny problem to taki, że Go nie znamy. Że znamy go na podstawie tego, jak sobie Go wyobrażamy, albo jak wyobrażają Go sobie inni. Pozwól się poznać Bogu, pozwól się poznać Jezusowi, bo każdy z nas jest zagubioną owcą.

Bóg mówi do nas: Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni jesteście. Nie niektórzy, nie ci, którzy byli dzisiaj na mszy, nie ci, którzy chodzą regularnie do spowiedzi od miesiąca. Nie. Mają przyjść wszyscy. Bo w oczach Boga jesteśmy równi.

On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. (Mt 5,45). Podobnie jak to słońce i deszcz spływa na nas w każdym czasie Boże Miłosierdzie. Bo każdy z nas jest stworzony na Boże podobieństwo. Każdy. W Oczach Ojca nie ma gorszych dzieci Boga. I Bóg stosuje różne metody dotarcia do człowieka, bo zna nasze serca i ich stan w danym momencie. Wie, że czasami potrzebny jest łagodny powiew wiatru jak w przypadku gdy ukazał się Bóg Eliaszowi, a czasami jest potrzebne mocne szarpnięcie a wręcz kopnięcie, jak to było było w przypadku Eliasza na pustyni, gdy chciał tam umrzeć i popadł w depresję.

Każdy z nas jest inny, i nie musimy naśladować we wszystkim św. Teresy od Dzieciątka Jezus czy Jana od Krzyża. Jedyną osobą, z którą musisz się porównywać, jesteś Ty z przeszłości. Jedyną od której musisz być lepsza/y dziś.

W liście św. Pawła czytamy słowa: Niech każdy bada własne postępowanie, a wtedy powód do chluby znajdzie tylko w sobie samym, a nie w zestawieniu siebie z drugim (Ga 6,4).

Nie warto więc porównywać się z innymi, ale warto skupić się na dobrym przeżyciu tego jedynego życia, jakie mamy, na wypełnieniu roli, jaką każdy z nas ma do spełnienia na tym świecie, a która nie jest ani lepsza, ani gorsza od roli innych.

Podsumowanie

Porównując się z innymi możemy poczuć wzgardę nie tylko do innych, ale do samego siebie a nawet Boga. Wszelkie porównywania, których dokonujemy są niesprawiedliwe, bo nikt nie jest lepszy, nikt nie jest gorszy, ale też nikt nie jest taki sam. Ludzie są po prostu wyjątkowi, nieporównywalni.

Bóg stworzył każdego z osobna z wyjątkową osobowością, szczególnymi zdolnościami i unikalnymi darami oraz postawił w specyficznych okolicznościach. Zaprzeczyć temu, to tak, jakby stwierdzić, że Bóg nie wiedział, co robi, gdy mnie tworzył i gdy planował moje życie. Jeżeli wierzę w Boga, to wierzę również, że On stworzył mnie dokładnie takim, jakim jestem i że ma szczególną troskę o mnie.

Widziały Twoje oczy, kiedy powstawałem, wszystko było zapisane w Twej księdze. Wyznaczona była liczba dni moich, zanim pierwszy z nich mogłem przeżyć. /PSALM 139:15/

Każdy z nas jest więc edycją limitowaną. Zatem wszelkie porównywania, których dokonujemy są niesprawiedliwe i po prostu znaczą tyle, co porównywanie jabłek do jabłek.

Nie ma sensu się porównywać, bo nie ma, nie było i nie będzie na świecie osoby takiej, jak Ty. Jesteś jedyny i niepowtarzalny. Jest między ludźmi wiele podobieństw, lecz równie wiele różnic. W oczach Bożych zawsze jesteśmy jedyni. Bóg kocha tak każdego z nas, jakbyśmy byli jedynymi stworzeniami na Ziemi.

Tak naprawdę żyjemy dla Nieba i wszystko, co tu robimy ma sens tylko wtedy, kiedy tam nas on prowadzi. A tam liczy się tylko miłość, i jest obojętne, jaką drogą do niej szliśmy. Bóg wybiera każdego. Ciebie też wybrał. I ma nadzieję, że Mu zaufasz i pójdziesz drogą, którą Ci przeznaczył.

Nie zwleka Pan z wypełnieniem obietnicy - bo niektórzy są przekonani, że Pan zwleka - ale On jest cierpliwy w stosunku do was. Nie chce bowiem niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia. /2 List św. Piotra/