Pytanie o sens życia jest fundamentalne ale też i bardzo trudne. Moją ambicją nie jest więc to, aby każdemu odnaleźć sens istnienia, ale bardziej aby pobudzić do przemyśleń i poszukiwań. W tych poszukiwaniach należy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy życie ma jakikolwiek sens, a jeśli ma, to jaki jest ten sens dla mnie.
Trudność pytania o sens życia polega głównie na tym, że poszukiwanie sensu jest sprawą indywidualną, tak więc i to pytanie powinno być kierowane indywidualnie do każdego z nas. Każdy z nas jest bowiem inny a nasze życie jest naszą prywatnością. Możemy wręcz powiedzieć, że sensowne życie ma ten kto uważa, że ma sensowne życie. Trudno jest to ująć obiektywnie.
Jeżeli więc chciałbyś komuś zadać pytanie jaki jest sens twojego życia, to nie jest to dobre pytanie, chyba że jest skierowane do siebie. Nie ma czegoś takiego jak uniwersalny sens życia.
Różne wymiary sensu życia
Możemy mieć w życiu wiele cierpień, trosk, możemy odczuwać brak pieniędzy, nie mieć wykształcenia i mieć sensowne życie. Ale bywa i tak, że możemy w życiu nie cierpieć, nie mieć wielu trosk, mieć wiele pieniędzy, dobre wykształcenie i pracę i uważać, że nasze życie jest bezsensowne.
Wystarczy mocne poczucie, że to co mam nie nadaje mi w życiu sensu, albo że to czego nie mam nie jest przeszkodą do jego znalezienia. Nawet jeśli dużo posiadam, to dalej mi czegoś może w życiu brakować. Możemy mieć również jakieś głębokie zranienie na duszy, możemy wpaść w stan depresyjny, który również przyczynia się do poczucia bezsensu, aczkolwiek nie każdy rodzaj depresji leczy się filozofią.
Samodzielny wybór
Każdy ma więc inną sytuację, inne potrzeby i inny poziom odkrywania sensu, dlatego każdy z nas powinien indywidualnie sam rozważyć swój sens życia, bo nikt tego za nas nie zrobi. To, czy dana droga jest dla nas sensem życia czy też nie wymaga bowiem jej przejścia, jej doświadczenia w poczuciu wolności. Możemy się inspirować tym, co nam mówią inni, ale nawet jeśli większość uznaje jakąś drogę za słuszną, to może stać się dla nas absurdem.
Lew Tołstoj napisał w swojej książce „Spowiedź”:
Nie żyłem swoim życiem, lecz tylko cudze życie niosło mnie na swoich falach. Zacząłem szukać sensu życia, kiedy poczułem, że muszę sam żyć.
W zakresie poszukiwań sensu życia i próby znalezienia odpowiedzi na pytanie: "co ja robię na tym świecie", mamy mnóstwo wskazówek, odpowiedzi, propozycji, gdyż każda kultura, religia czy filozofia próbuje sobie jakoś odpowiedzieć na to pytanie. Na przestrzeni setek lat najtęższe umysły jakie zrodził rodzaj ludzki zastanawiały się nad tą materią. Nikt nie dał jednej pasującej wszystkim odpowiedzi. My chcielibyśmy często nie zadawać sobie tego pytania, albo chcielibyśmy, aby ktoś inny za nas na nie odpowiedział, bo odpowiedź może przynieść pustkę i rozczarowanie, albo odpowiedzialność i zmiany w życiu, których nie chcemy brać na swoje barki.
Po co nam w ogóle sens?
Sens jest o tyle istotny, gdyż nasze codzienne decyzje i wybory są jemu podporządkowane. Można przeżyć nasze życie nie zadając sobie pytania o jego sens, tylko czym wtedy będzie różnić się nasze życie od rosnącej roślinki na dnie Rowu Mariańskiego, dla której główny sens to przetrwanie i życie w poczuciu bezpieczeństwa?
Problemem nie jest więc nawet to, czy potrafimy sobie odpowiedzieć na pytania egzystencjalne, ale to, czy w ogóle je sobie zadajemy. A ich zadawanie wpływa również decydująco na to jak wygląda nasze życie.
A życie to śmiertelna gra, ryzykujemy więc wiele nie nadając mu sensu. Świat nie pozostaje jednak bierny i próbuje wypełnić ludzkie życie wartościami opartymi na hedoniźmie, narcyźmie czy nihiliźmie, czyli eros bez agape. Czytając gazety czy przeglądając internet można dojść do wniosku, że jedną z najważniejszych rzeczy dla czytelników jest uroda i dieta, czyli odpowiedź na to co mogę zrobić aby mniej ważyć, jak mieć zgrabną sylwetkę? Tymczasem w innych części świata, w Afryce czy w Azji główny dylemat to co zrobić, żeby zjeść kawałek chleba...
Chcesz być piękny? Zacznij kochać!
Te wartości ostatecznie mogą jednak prowadzić do pustki czy rozpaczy, a towarzyszy im często również uzależnienie. Można pokusić się o stwierdzenie, że osoby nie szukające i nie posiadające głębszego sensu czy celu życia są więc bardziej skłonne do uzależnień.
Pokuszono się nawet o przeprowadzenie doświadczenia naukowego i włożono szczura w okresie dojrzewania do klatki nie dając mu żadnego zajęcia i towarzystwa a jednocześnie dano mu dostęp do narkotyku. Szczur dochodzi wtedy do takiego uzależnienia, że nie robi nic innego poza braniem kolejnych dawek. Ale gdy wrzucimy szczura do klatki z innymi szczurami i pozwolimy mu robić „szczurze rzeczy”, to bardzo trudno go uzależnić. Szczur bez celu jest więc bardziej podatny na uzależnienie. Analogiczna sytuacja występuje z ludźmi.
Dzięki więc nabraniu sensu życia pojawia się w nas siła wewnętrzna, dzięki której jesteśmy w stanie nie tylko znosić niewyobrażalne rzeczy, ale i jeszcze coś dobrego z tym zrobić.
Kiedy tracimy sens życia?
Czasami dochodzimy do momentu w życiu, w którym stwierdzamy: moje życie nie ma sensu. Pęka nasze dotychczasowe poczucie bezpieczeństwa, strefa komfortu, którą stworzyliśmy przestaje istnieć, podstawy, które dotychczas nadawały sens naszemu życiu znikają. Wszystko, co do tej pory było ważne przestaje istnieć. Zaczynamy odczuwać myśl, że nie robimy nic znaczącego, a to co robimy jest bezcelowe.
Tak się dzieje, kiedy np. bankrutujemy, tracimy zdrowie, ulegamy chorobie, tracimy przyjaciół czy rodzinę. Mogą również pojawić się pewne okoliczności sprzyjające utracie sensu, życiowe trudności, porażki, stagnacja czy rutyna, cierpienie czy też doświadczenie zła. Mogliśmy do tej pory żyć jakimś potencjalnym sensem, które przestaje mieć znaczenie jeśli burzą się jego podstawy.
Czujemy się wtedy nieszczęśliwi, zagubieni, odczuwamy deficyt w relacjach czy samotność. Samotność nie tylko fizyczną, ale np. codzienne rozmowy czy spotkania są dla nas mało znaczące, zbyt płytkie. Przestajemy czuć się bezpiecznie i stabilnie. Pojawia się obojętność na wszystko i nie widzimy takiej możliwości, aby coś miało się zmienić. Powstaje pustka.
Sens a wiara
Sens jest jednoznacznie powiązany z pytaniem o istnienie Boga. Na pytanie o Jego istnienie możemy odpowiedzieć dwojako: że Bóg istnieje albo nie istnieje. I obie rzeczywistości są przerażające. Bo jeśli Bóg istnieje, to lepiej się dowiedzieć kim jest i czego od nas chce. Jeśli zaś Boga nie ma, to mamy kłopoty, bo pędzimy przez kosmos naokoło słońca z prędkością 110 000 kilometrów na godzinę a za kierownicą nikogo nie ma...
Nie można zaistnieć poprzez własne pragnienie. Nie wybraliśmy sobie czasu narodzin, miejsca urodzenia, swoich rodziców i kultury w której żyjemy. Każda zmiana tej przesłanki mogłaby spowodować zmianę naszego sensu życia. Bylibyśmy innymi osobami. Na sens życia wpływa również aspekt cierpienia. Możemy próbować cierpienia unikać, ale nie jestem w stanie się go wyrzec, cierpienie jest naszym udziałem. Wreszcie, na sens życia wpływa też brak kontroli nad tym, czy umrę. Śmierć najbardziej brutalnie kwestionuje czy rozlicza nasz sens życia. I nie chodzi o to, że życie bez końca nadałoby nam jego sens. Takie życie również mogłoby być puste i nieznaczące.
Żadna istota nie może nadać pełnego sensu życia człowiekowi, jeśli nie ma kontroli nad narodzinami, życiem, cierpieniem i śmiercią. My znamy tylko jeden taki byt i On nazywany jest Bogiem. Dlatego ostatecznie pytanie o to czy życie ma sens wiąże się z pytaniem o to, czy istnieje Bóg.
Istnieją trzy ogólne postawy:
- zakładanie szukania sensu w powiązaniu z wiarą w byt absolutny
- z niewiarą w taki byt oraz
- postawa obojętna czy unikania
ad 3:
Jeśli chodzi o ostatnią postawę, postawę obojętną, to występuje ona dosyć często. Mamy wtedy do czynienia z człowiekiem, który nie próbuje rozeznawać swojego życia i zastanawiać nad jego sensem. Stąpa on po Ziemi i nie zastanawia się nawet nad tym czyją jest własnością.
Taka postawa wynika z tego, że nie trzeba znać prawdy o świecie, aby w nim żyć. Czy muchy zastanawiają się nad sensem życia? Może, choć to wątpliwe, ale żyją i chcą żyć. Człowiek jako byt o wyższej inteligencji może się zastanawiać po co żyjemy ale również nie musi.
Stanisław Lem napisał kiedyś:
Znalazłem w tym sensie, że go nie szukałem. Nie biegałem za sensem jak za nietoperzem. Robiłem to, co umiałem i lubiłem. Wstawałem o piątej rano nie dlatego, że mi kazali, tylko dlatego, że lubiłem pisać … Gdzieżbym miał jeszcze siłę uganiać się za sensem!
Możemy również być tak zaangażowani w doczesność i jej problemy, że nie mamy czasu stawiać sobie pytania o sens życia. Jesteśmy wtedy jak koń z klapkami na oczach, który widzi tylko tyle wokół, aby móc ciągnąć wóz swojego życia a czasami też i cudze wozy. Przemierzamy więc przez to życie dostrzegając jedynie dyszel naszego wozu. Ważniejsza od celu wydaje się więc podróż w konfortowych warunkach. Nie ważne gdzie, ważne, aby kanapa na której siedzimy miała miękkie obicia.
Możemy pokusić się o wniosek, że łatwiej jest żyć nie zastanawiając się nad sensem życia. Można bowiem dojść do wniosku, że życie nie ma sensu, można wpaść w depresję, w poczucie niemocy, w obawę, że wszystko co robimy i dla kogo żyjemy dąży ostatecznie do pustki i nicości. Możemy chcieć, aby nasze życie się już skończyło, aby nie cierpieć, nie smucić się, nie działać. W końcu bowiem po co żyć? My w odróżnieniu od zwierząt nie walczymy o przetrwanie na tym świecie, nasz gatunek nie jest zagrożony, zdominowaliśmy ten świat.
Możemy nie myśleć o śmierci, sensie życia, uciekać od dokonywania wyborów, ale w życiu jednak zawsze musimy dokonywać wyboru, ponieważ jednym ze skutków życia jest dokonywanie wyborów, chociażby między dobrem a złem. Walka duchowa dotyczy ludzi również niewierzących czy unikających szukania sensu życia. Odrzucenie pewnych wyborów to też wybór.
Ad 2: postawa niewiary lub nierozstrzygania
Dla ateisty, czyli osoby, która zaprzecza istnieniu absolutu, wiara w taki byt nie jest racjonalna. A to co nie jest racjonalne jest odrzucane. Świat, pomimo odrzucenia tej wiary, nadal pozostaje jednak niezrozumiały, nieogarnięty i tajemniczy.
Religia bez nauki jest kulawa, nauka bez religii jest ślepa.
/Albert Einstein/
Dla osoby niewierzącej nie ma też wartości absolutnych. Może istnieć jakaś umowa społeczna między ludźmi, która reguluje funkcjonowanie różnych wartości, ale historia pokazuje, że nie wszyscy chcą tej umowy dotrzymywać. Z tego chociażby powodu rodzą się wojny i konflikty. Trudno jest też taką umową oddzielić to, co jest dobre od tego co jest złe, gdyż moralność jest po prostu indywidualnym odczuciem.
Ateiści mówią, że wiara w Boga nie jest potrzebna aby być dobrym. I to prawda, ateiści nawet czasem zawstydzają osoby wierzące. Ateizm nie potrafi jednak wyjaśnić, dlaczego powszechnie ludzie uważają pewne rzeczy za złe lub dobre.
Ks. Tischner tak oceniał postawę ateistyczną:
Za ateizmem przemawia wiele argumentów. Więcej niż za religią. W gruncie rzeczy to logiczne, żeby być ateistą. Tak jak logiczne i rozumne jest to, żeby się nie zakochać… A przecież ludzie nie są w tym przypadku logiczni. Na szczęście.
Dla osoby niewierzącej sensem życia staje się sensy nieostateczne:
Skoro jest życie to żyję, bo lepsze to niż śmierć. Skoro jest świat, to żyję dla świata. Bogiem jest więc niejako świat, wierzę w jego rozwój, chcę go eksplorować i doświadczać a także pracować dla bliskich i przyszłych pokoleń, chcę pozostawić dobre imię po sobie.
Sensem stają się również różnego rodzaju cele altruistyczne (zabezpieczenie rodziny, wychowanie dzieci, cele charytatywne, ekologia), ale też mogą to być cele egoistyczne: osiąganie szczęścia poprzez samospełnienie, tworzenie strefy komfortu, dbanie o zdrowie i sylwetkę, spełnienie zawodowe i rodzinne, pasja poznawania. Może nim być również nienawiść do sąsiada.
Żyję więc chwilą, liczy się teraźniejszość i moje aktualne potrzeby, maksymalizacja wrażeń i spełnianie marzeń. I właściwie nie ma nic w tym złego, jeśli chcemy dla siebie dobrze, źle jest wtedy, kiedy tylko na tym poprzestajemy.
Nie chcę pod koniec życia stwierdzić, że przeżyłam tylko jego długość. Chcę przeżyć też pełną jego szerokość.
Diane Ackerman
Może się zrodzić również pytanie, czy wymienione cele to rzeczywiście sens życia czy tylko pośrednie cele w nim? Sens życia to nie jest jakiś konkret lecz centralna idea i myśl, który przewodzi naszemu życiu np. gdy chcemy wieść pogodne życie, to w ramach tego sensu budujemy pośrednie cele, np. budujemy domek nad jeziorem, budujemy przyjaźnie, szukamy pracy, która ma dobrą atmosferę. Różnica jest taka, że nawet jeśli umiera nasz cel, np. domek się spalił, a grupa przyjaciół się rozpada, to sam sens nie umiera, dalej szukamy pogody życia.
Szukanie sensu w ostateczności
Dla ateisty trudniejsze jest pytanie skąd pochodzimy, a łatwiejsze dokąd zmierzamy. Śmierć jest oczywistością dla wszystkich, choćbyś o niej nie myślał, choćbyś chciał ten fakt ignorować, śmierci nie oszukasz. Dramat życia przeżytego bez wiedzy o tym, czy jest coś potem pozostaje jednak dramatem.
Jeśli zakładamy, że Bóg nie istnieje, to człowiek jak i wszechświat są skazani na śmierć i nicość. Rodzi się wtedy podstawowe pytanie:
Jaki jest sens naszego życia w obliczu śmierci skoro po śmierci nic nie ma?
Śmierć jest równa wobec wszystkich, młodych i starych, bogatych i biednych, sławnych czy zapomnianych, mądrych i głupich, dobrych i złych. Wszyscy kończą tak samo. I ani wrażeń, ani pieniędzy, ani dobrych samochodów nie zabierzemy do trumny. Jeśli mówimy, że żyjemy dla dzieci, dla rodziny, dla przyszłych pokolen, to co nam jednak pozostanie jeśli np. zabraknie dzieci? Co jeśli pokłócimy się z rodziną? Czy nasze życie straci jakikolwiek sens?
Jaki więc racjonalny sens ma przejmowanie się tym co będzie, skoro mnie nie będzie? Nasze życie niewiele różni się od sensu życia psa czy muchy, w końcu kończymy tak samo.
Woody Allen, znany ateista, tak wyraża swój ateizm:
Wszystko, co robimy za naszego życia, jest w ostateczności iluzją. Po śmierci nie będzie już nic z istnienia. Zupełnie nic. Chciałbym się mylić, ale zdrowy rozsądek się temu sprzeciwia (…). Jestem ścisłym ateistą i wyznaję Nietzscheański światopogląd. Dlatego wiodę smutne życie, bez nadziei, przerażające i ponure, bez celu.
A jednak nasze życie z perspektywy śmierci potrafi nabrać nowego wymiaru. Często tak się dzieje gdy słyszymy wyrok, gdy dowiadujemy się, że zostało nam kilka miesięcy czy nawet tygodni życia. Nagle przestaje mieć sens to wszystko co teraz robimy, praca, kariera, plany… Pojawia się strach a czasami i rozpacz.
Zaczynamy potrzebować drugiego człowieka, szczególnie tego, który jest dla nas ważny, jego bliskości, miłości, uwagi. Zaczynamy robić ważne rzeczy, które odkładaliśmy na kiedyś tam. Zaczynamy żałować naszego życia. Dzięki śmierci i jej rozważaniu mamy okazję odnaleźć głębszy, prawdziwy sens swojego życia.
Sens życia dla agnostyka
Oprócz postawy ateistycznej mamy też inne postawy i filozofie, jak np. postawę agnostyczną. Jaka jest różnica między agnostykami a ateistami? Żartując można powiedzieć, że agnostycy będą mieli na Sądzie Ostatecznym tylko niewyraźne miny, a ateiści będą przerażeni Agnostycy nie chcą rozstrzygać sporu czy Bóg istnieje czy też nie i nie wykluczają żadnej z tych opcji. Sens życia agnostyka jest bliższy postawie ateistycznej niż osoby wierzącej w absolut. Nierozstrzyganie wynika bowiem głównie z niemożliwości rozstrzygnięcia dylematu istnienia absolutu.
Sens życia dla buddysty
Inną ideą coraz bardziej popularną jest idea buddystyczna. Buddyzm jest bardziej filozofią niż religią i ani nie afirmuje ani nie neguje istnienia Boga. Buddyści uważają, że celem życia jest osiągnięcie pełnego oświecenia. Osiąga się je poprzez specjalne techniki, które powodują wyzbycie się iluzji własnego ja, wyzwolenie się od pragnień a w ostateczności cierpienia duchowego. Oświecenie to zdobywa się jednak bez zbawcy czy Boga, osiągamy je własnymi siłami.
Ad 1: jaki ma życie sens jeśli istnieje byt absolutny?
Właściwie istnieją dwie opcje:
Albo nikt stworzył coś z niczego w sposób uporządkowany, albo ktoś stworzył coś z niczego w sposób uporządkowany. Bez względu na to którą opcję wybierzesz, obie są cudami.
W byt lub byty absolutne wierzy wiele religii, ale skupię się na tej, którą uważam za najbardziej mi bliską, na wierze chrześcijańskiej.
Św. Augustyn napisał:
Stworzyłeś nas bowiem dla siebie i niespokojne jest nasze serce, dopóki nie spocznie w Tobie.
Jeśli zostaliśmy stworzeni przez Absolut, to w centrum świata jest Bóg, który stworzył świat i ludzi w określonym celu. Bez Niego nie ma nic albo wszystko co jest prowadzi do absurdu. Wspomina nam o tym księga rodzaju:
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało. W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła.
Mamy więc opisany odwieczny zamysł Boży w odniesieniu do człowieka i jego zbawienia. Każdy z nas został zamierzony przez Boga od samej wieczności. Wierzymy, że od Boga jest nasz początek. Bóg chciał abym się narodził we właściwym czasie i miejscu, abym mógł przeżyć moje życie, które On dla mnie zaplanował. Księga Jeremiasza mówi:
Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię.
Zanim więc się narodziliśmy, zanim fizycznie zaistnieliśmy na tym świecie, już istnieliśmy. Bóg nas znał. Wie o nas wszystko, bo sam nas ukształtował.
Jest taka tendencja do stawiania człowieka w centrum wszechświata zamiast Boga. Zamiast więc mówić za Samuelem:
„mów Panie, bo sługa Twój słucha” mówimy raczej: „słuchaj Panie, bo sługa Twój mówi”.
Dobrze jest więc również modlić się o to, co Bóg chce nam dać, a nie o to co my chcemy. Jeśli bowiem idziemy do lekarza, to nie mówimy mu, co jest nam potrzebne do zdrowia. Liczymy na jego wiedzę i narzędzia i ufamy jego receptom. Nawet jeśli nasze życie wydaje się beznadziejne, a wszystkie drzwi zamknięte, to Bóg otwiera dla nas okno, jeśli tylko w takiej sytuacji wyrazimy nasze zaufanie do Niego.
Jaki jest więc cel życia dla osoby wierzącej?
Skoro jest stwórca, to podstawowym celem człowieka jest oddawanie Mu chwały. Bo skoro Bóg dał nam życie, świat, chce nas zaprosić do siebie po śmierci, to czy nie powinniśmy za to Boga chwalić i dziękować zanim o cokolwiek Go poprosimy? Czy nie tak powinna wyglądać odpowiedź miłości na miłość?
Sensem życia chrześcijanina jest również pozostawanie Bogu wiernym. Św. Teresa z Kalkuty na pytanie jaki jest sens pomagać tym chorym, którzy niedługo umrą odpowiedziała:
Bóg nie żąda, byśmy odnieśli sukces. Ważna jest tylko wierność.
Możemy więc podejmować jakąś misję, która jak wierzymy, pochodzi od Boga, bez zwracania uwagi na to, czy osiągniemy sukces. Bo bycie wiernym jest już sukcesem. Czasami droga jest ważniejsza od celu.
Jeżeli chcemy szukać sensu życia w Bogu, to nie można przejść również obojętnie wobec relacji do drugiego człowieka.
Hymn św. Pawła mówi:
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszystką wiedzę,
i wszelką możliwą wiarę, tak iżbym góry przenosił,
a miłości bym nie miał, byłbym niczym.
Jeśli wierzymy ale nie kochamy, to na próżno nasza wiara. Bóg nie mówi do nas: "Przyjdź błogosławiony, bo uczęszczałeś na mszę świętą, bo zawsze się spowiadałeś, modliłeś". Faryzeusze żyli bardzo bogobojnie, a jednak to do nich Jezus kierował najostrzejsze słowa w ewangelii. Podobnie, jeżeli perfekcyjnie wykonujemy pobożne czynności, modlimy się, zachowujemy czystość, ale w tym co robimy nie ma miłości, to Bóg tego nie widzi. Jezus będzie zawsze osądzał na podstawie miłości bliźniego.
Istota sensu życia dla chrześcijanina zawiera się więc w oddawaniu Bogu chwały, wiernym Mu służeniu oraz miłości bliźniego. W tej relacji Bóg chce być naszym przyjacielem a nie sędzią, który nas tylko rozlicza. Sens to chwalić Boga za to, że chce stać się dla nas przyjacielem. Przyjacielem, który od nas niczego nie potrzebuje, bo ma wszystko, a może nam dać tak wiele, i który zaprasza nas do głębokiej relacji pozbawionej lęku, opartej na miłości, i zaufaniu.
Możemy sobie jednak zadać pytanie, jak wierzyć w kogoś, kto się przed nami ukrywa?
Bóg, pomimo, że jest w centrum zachowuje się tak jakby w nim nie był. Daje nam wolną wolę i jednocześnie jest wyjątkowo delikatny w przenikaniu do świata materialnego. Jeśli by Bóg nie pozostawał ukryty, w naturalnym sposób skłanialibyśmy się ku Niemu, a więc ku dobru, i nie mielibyśmy dużego wyboru pomiędzy dobrem a złem. Z jednej więc strony Bóg zakorzenił w nas pewne obiektywne wartości, ale z drugiej strony pozwolił nam je wybierać i odrzucać.
Bóg więc zachowuje pewien dystans, bo jeśli mamy być podobni do Niego i na Jego obraz to tak jak On mamy też wolną wolę. Otrzymaliśmy ją, gdyż Bóg pragnął aby stworzenia, tak ludzie jak i aniołowie, nie byli zmuszani do kochania Boga lecz aby kochali Boga z własnego wyboru. Gdybyśmy tej wolności nie mieli bylibyśmy niezdolni do miłości, a tym samym niezdolni do osiągnięcia właściwego celu egzystencji, którą jest miłość doskonała. Takie warunki wynikają z Bożej miłości.
Bóg od początku uczy nas korzystania z tego daru wolności. Dlatego też powiedział Adamowi i Ewie co jest dobre a co jest złe. Podobnie było z Kainem, któremu Bóg powiedział, że grzech chce nim zawładnąć, a przecież może nad nim panować (Rdz. 4,7). Wybór Kaina był jednak inny. Bóg szanuje nasze wybory, choć mają one swoje konsekwencje.
Wolna wola jaką mamy jest dowodem na to, że Bóg nie chce nas traktować jak służących:
Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni jego pan, ale nazwałem was przyjaciółmi. (Jan, 15, 15)
W innych niechrześcijańskich religiach to ludzie gonią za Bogiem. W wierze chrześcijańskiej to Bóg goni za człowiekiem, proponuje mu przyjaźń, miłość i ciągłe zainteresowanie. Ks. Jan Maria Vianney idzie o krok dalej i w swoim kazaniu o przywilejach duszy czystej tak mówi:
Dzieci moje, niepojęta jest władza, jaką dusza czysta ma nad Bogiem, gdyż to nie ona pełni Jego wolę, lecz Bóg pełni jej wolę.
Bóg więc wywyższył człowieka w wyjątkowy sposób, gdyż chciał stać się tym czym jest człowiek, aby także człowiek mógł stać się tym czym jest Chrystus (św. Cyprian). Podobnie tę myśl wyraził św. Augustyn: Bóg stał się człowiekiem aby człowiek stał się Bogiem. Będziemy więc uczestniczyć w życiu boskim w sposób wyjątkowy, ponieważ Syn Boży przyjął naturę ludzką i ją przebóstwił a nie porzucił.
Co robić, aby odnaleźć sens?
Najważniejsze dla odnalezienia sensu jest samo szukanie. W poszukiwaniu sensu jesteśmy wezwani do czynności a nie bierności. Człowiek powinien mieć w sobie ciekawość do Boga, świata i ludzi. Dlaczego mamy nie zadawać sobie pytania, czy moja codzienność ma sens? Czy moja praca ma sens? Czy robię w życiu to co naprawdę lubię i do czego mnie to prowadzi? Gdy osiągnę podstawowe cele, to co potem? I najważniejsze, co jest istotą naszego istnienia?
Czasami człowiek jest tak uparty w podążaniu za jakimś celem, że gubi po drodze wiele tego co wartościowe. Wykorzystać dobrze czas i go nie marnować to również dobry sens dla nas wszystkich.
Każdy z nas ma jakąś hierarchię wartości, i to co znajduje się na szczycie tej hierarchii spełnia funkcję Boga dla Ciebie, bez względu na to, czy w Niego wierzysz i czy potrafisz Go nazwać. Świadomie czy podświadomie szukamy bowiem tego, co absolutne, a więc przyjaźni, miłości, wartości. Doświadczając tego w sposób pełny doświadczamy stałości, co jest cechą też sensu absolutnego.
Jeśli oprzemy swoje życie na Bogu, to warto sobie uświadomić, że Bóg nie czyha na człowieka, tylko na niego czeka i również zachęca nas do poszukiwań. Gdy Jezus się odwrócił się do apostołów i ujrzał ich idących za Nim, rzekł do nich: Czego szukacie?
Pismo Święte uczy: Szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto [...] szuka, znajduje, a temu, co kołacze, będzie otworzone. Wybór Boga jako podstawy sensu naszego życia to dopiero początek drogi, początek poszukiwań. Bóg daje nam jednak nadzieję:
Księga Jeremiasza 29:13:
A gdy mnie będziecie szukać, znajdziecie mnie. Gdy mnie będziecie szukać całym swoim sercem.
Wiersz na zakończenie
Życie - stary sposób na zbieranie zdziwień
Kończy się dość jednak nieszczęśliwie- bowiem śmiercią.
I choć tyle miewa znaczeń...
Nie słyszałem, by skończyło się inaczej.
Żyj
Jakiś sens przy tym miej
Bowiem żyć, samo żyć - nie wystarczy za sens.
/Życie, Andrzej Poniedzielski/